Red. Bitwa o Twierdzę zakończyła się ewidentnym sukcesem organizatorów, ale walka wyborcza rozpoczęła się na dobre…
Wszyscy wiemy, że dyrektor „Nowin Nyskich” nie pogodził się porażką wyborczą, którą poniósł w bezpośrednich wyborach samorządowych po raz drugi. Tym bardziej, że tym razem przegrał z młodą kobietą. Wyrazy swojego niezadowolenia, czy wręcz frustracji z powodu przegranej dawał wielokrotnie, obrażając mnie i moich wyborców. Od początku mojej pracy na stanowisku burmistrza w propagandowej tubie Ligi Nyskiej publikowane są obraźliwe artykuły o nieprawdziwej treści, które godzą w moje dobre imię. Obrażają też wspierających mnie radnych i naszych wyborców.
Ostatnio obserwujemy dziwną eskalację takich zachowań.
To prawda. W tym miesiącu frustracja Janusza Sanockiego sięgnęła (mam nadzieję) apogeum. Może ma to podłoże w sytuacji finansowej tego radnego powiatowego, przedstawionej w jednej z gazet. Lider Ligi Nyskiej posiada 175 tys. zł zadłużenia przy dochodach 34 tys. zł (informacja za rok 2008). Przypomnę, że dyrektor Nowin Nyskich posiada skłonność do zadłużania – jako burmistrz zadłużył Gminę na kwotę 26,5 mln, które wraz z odsetkami w kwocie 7 mln zł spowodowały kilkuletnią stagnację w realizacji nyskich inwestycji.
W lipcu kolportowana była ulotka „Ratujmy Nysę”, którą autorzy (w większości członkowie Ligii Nyskiej) wzywają do kolejnego już referendum. Komu to służy? Na pewno nie miastu i jego mieszkańcom. Idea referendum budowana jest na fałszywych założeniach. W ulotce próbuje się dyskredytować moje działania i osiągnięcia Rady Miejskiej obecnej kadencji. Autorzy mówią na przykład o sprzedaży „rynku w całości” – to ewidentna manipulacja. Wielokrotnie podkreślałam, że zaproponowana sprzedaż dotyczy trzech działek, dla których nie ma innej alternatywy niż zabudowanie, czemu nie zaprzeczyli Radni Ligii Nyskiej podczas sesji Rady Miejskiej.
Straszy się też budową „gigantycznego marketu”.
To kolejna bzdura. Nie ma możliwości wybudowania „gigantycznego marketu”, ponieważ jest to niezgodne z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, a nadzór nad tym terenem sprawuje z urzędu Wojewódzki Konserwator Zabytków. Wbrew temu, o czym mieszkańcy zostali poinformowani w ulotce, nie mam kupca na historyczny budynek Starej Wagi, ale szukam środków na rewitalizację polichromii na tym budynku i jeszcze przed zimą zachowane polichromie zostaną zabezpieczone.
Pojawiają się także inne zarzuty.
Dyrektor „Nowin Nyskich” i wierni mu redaktorzy obciążają mnie przegranym procesem ze spółką EDO, która nabyła teren po byłej zajezdni od wrocławskiej spółki HCS, która to z kolei nabyła tę działkę w roku 1997! Przecież oczywiste jest, że Janusz Sanocki jako burmistrz w latach 1998 - 2001 miał najlepszą możliwość rozwiązania tego problemu, jednak jego rzekome działania okazały się zupełnie nieskuteczne. Podjęte przez niego inicjatywy związane ze zmianą planu zagospodarowania zagmatwały postępowanie i spowodowały, że plan ten wszedł w życie dopiero po półtora roku od jego uchwalenia. Dziś wyraża swój żal, że nie zaangażowałam go do procesu sądowego. A pamiętamy przecież jak ten doświadczony wojownik i wierny jemu radca prawny wszczynali procesy sądowe przeciwko firmom wykonującym inwestycje gminne później je przegrywając? W wyniku przegranego w 2001 roku procesu w sprawie nie zapłaconych faktur za roboty budowlane przy budowie sali gimnastycznej, z powodu uporu dodatkowo narazili budżet Gminy na straty w łącznej kwocie 312 tys. zł.
Obwinia się mnie za konieczność zwrócenia bonifikaty za obiekty mienia wojskowego, których sprzedaż rozpoczęto w 2003 roku , w tym czasie, kiedy Janusz Sanocki był przewodniczącym Komisji Rozwoju Gminy i Finansów i szefem koalicji decydującej o podejmowanych w Gminie uchwałach…
Starcia wyborcze, konflikty trwają w wielu samorządach. Jednak permanentne i już coraz bardziej groteskowe próby utrzymania wpływów przez hałaśliwą grupkę nyskich działaczy ośmiesza miasto na zewnątrz. Może też odstraszać potencjalnych inwestorów. Nie obawia się Pani tego?
Robimy wszystko, by tak się nie stało. Większość mieszkańców, co potwierdzają kolejne nieudane próby referendalne, potrafi odróżnić pracę dla wspólnego dobra od jałowej i agresywnej retoryki moich przeciwników. Nysa po wielu latach odzyskuje dobre imię. Staramy się prezentować nasze walory turystyczne i aktywność mieszkańców. Jestem zapraszana na konferencje międzynarodowe, podczas których promuję Nysę, a kosztami podróży (wbrew temu co podaje Liga Nyska) nie obciążam Gminy. Wyjeżdżam za prywatne pieniądze lub na koszt gospodarzy, którzy zapraszają mnie w charakterze prelegenta. Takiej możliwości nie miał dotąd żaden z moich poprzedników. Wielokrotnie słyszałam, że do tej pory nie było w Nysie klimatu do rozmów o inwestycjach, o rozwoju, ciągle trwała awantura. „Liga Nyska” kontynuuje swoje działania ośmieszające nasze miasto, rozpętali medialną burzę w sprawie opłat za wody opadowe, które zostały już wprowadzone w 76 miastach w Polsce, stanowią standard europejski, porządkują gospodarkę wodami opadowymi i dostosowują do obowiązującego prawa.
Widać, że walka z obecnymi władzami niewiele ma wspólnego z rzetelna informacją…
Jako główne narzędzie wykorzystywane jest kłamstwo, pomówienia, a ostatnio przekroczono już granice śmieszności. Świadczy o tym artykuł oskarżający mnie o urażenie uczuć religijnych mieszkańców w czasie inscenizacji bitwy o Twierdzę Nysa. Trudno to w ogóle komentować. Potrzeba wiele złej woli, aby próbować zdyskredytować sukces Gminy i mieszkańców, jakim były ostatnie Dni Twierdzy Nysa i przyznanie Nysanom honorowej flagi Europy.
Dziękujemy za rozmowę.
